Babcia nazywała to opatrunkiem na żołądek. Piję po świętach i ulga przychodzi szybko
Pamiętam, jak po świątecznym obiedzie mama zawsze parzyła ten prosty napar. Mówiła, że to „opatrunek na żołądek”. Zaskoczyło mnie, że coś, co wygląda jak kisiel, może tak szybko przynieść ulgę. Teraz sam wracam do tego sposobu po każdej większej uczcie. To najlepszy dowód na to, że natura wie, co robi.
Jak zrobić kojący napar z siemienia lnianego?
Przygotowanie tego naparu jest banalnie proste. Do małego garnuszka wsypuję jedną, solidną łyżkę całych ziaren siemienia lnianego i zalewam je szklanką zimnej wody. Całość stawiam na małym ogniu i powoli doprowadzam do wrzenia. Od tego momentu gotuję go jeszcze przez około 10-15 minut, aż płyn lekko zgęstnieje i nabierze konsystencji rzadkiego kisielu. Następnie zdejmuję go z ognia, przykrywam i zostawiam na 10 minut do naciągnięcia. Na koniec przecedzam ciepły napar przez gęste sitko, żeby oddzielić ziarna. Piję go powoli, jeszcze ciepłego.
Jak to działa i dlaczego przynosi ulgę?
Po świątecznym jedzeniu żołądek często woła o pomoc. Ten prosty napar to jeden z najskuteczniejszych naturalnych opatrunków, jakie znam. Działa delikatnie, ale bardzo skutecznie.
- Tworzy warstwę ochronną – siemię lniane po zalaniu wodą uwalnia śluz. Ta żelowa substancja działa jak naturalny balsam, powleka ściany żołądka i przełyku, chroniąc je przed podrażnieniami wywołanymi przez ciężkie lub kwaśne potrawy. Często szybko przynosi uczucie ukojenia i może łagodzić objawy zgagi.
- Wspomaga pracę jelit – napar jest bogaty w błonnik, który delikatnie „wymiata” resztki pokarmowe z jelit. Reguluje ich pracę, zapobiega zaparciom i uczuciu pełności, które często towarzyszy nam po świątecznych posiłkach.
- Nawadnia i rozluźnia – to także świetny sposób na nawodnienie organizmu, co jest bardzo ważne przy trawieniu. Pity na ciepło dodatkowo rozgrzewa i rozluźnia, co potęguje uczucie ulgi i komfortu po zjedzeniu zbyt dużej ilości jedzenia.